Dominika, popijając kawę, zaczęła wspominać pierwsze randki z Jarkiem. Oboje pochodzili z Gdyni i często udawali się na wycieczki po niedalekich Kaszubach. Uwielbiali przestrzeń, świeże powietrze i niepowtarzalny klimat tego regionu. W mieście czuli, że się duszą, dlatego gdy tylko mieli okazję wsiadali do świeżo zakupionego używanego auta Jarka i jechali przed siebie. Odwiedzili Władysławo, spacerując po molo i porcie rybackim. Często wpadali do Pucka, gdzie lubili przesiadywać przy fontannie na rynku, chodzić po nadmorskich bulwarach i podziwiać górującą nad miastem Farę Morską. Zwiedzili też Wejherowo, z jego słynną kalwarią, Kościerzynę oraz kilka innych perełek tego bogatego regionu. W każdym z tych miejsc starali się znaleźć jakąś zaciszną kawiarnię lub restauracyjkę, aby chwilę odsapnąć, coś przekąsić, napić się herbaty i oczywiście porozmawiać. Rozmowy z tamtego okresu, choć jeszcze nieśmiałe, były głębokie i szczere. Poznawali się nawzajem, a uczucie, które się wtedy między nimi rodziło zapowiadało coś pięknego i trwałego.
Najbardziej Dominice utkwił w pamięci pobyt w Żukowie. W zasadzie byli tam przejazdem w drodze do Kościerzyny, ale to Żukowo wywarło na niej szczególne wrażenie. Niewielkie miasteczko, które posiadało prawdziwy skarb – trzynastowieczny kompleks poklasztorny, który był pamiątką po zamieszkujących niegdyś te tereny siostrach norbertankach. Razem z Jarkiem kupili lody w miejscowej cukierni i szli w dół wzdłuż niedługiego deptaka prowadzącego ku zabudowaniom kościelnym. Gdy weszli na plac, zwany Mariackim, zauważyli młodą parę i gości weselnych wychodzących z kościoła. Dominika pomyślała w tamtej chwili, że chciałaby, żeby ona i Jarek też mieli takie szczęście jak ta para i mogli razem z zaproszonymi gośćmi świętować któregoś dnia dzień swojego ślubu. Nie wiedziała wtedy, że jej życzenie spełni się już za rok.
Nagle rozmyślania Dominiki przerwał płacz dziecka. Nikoś już się wyspał i najwyraźniej domagał się czegoś do jedzenia. Jego mama szybko przygotowała butelkę modyfikowanego mleka. Niestety, ze względu na zażywane leki nie mogła karmić synka piersią. Jarek czytał już coś w telefonie. To był jego codzienny rytuał – po obiedzie i krótkiej, treściwej rozmowie z żoną, zaczynał przeglądać wiadomości w smartfonie. Mężczyzna musiał zrelaksować się po pracy, opieka nad dzieckiem niemal w całości spadała na matkę, poza krótkimi zabawami taty z małym i spacerami, gdy pogoda dopisała.
Dzisiaj pogoda była „pod psem”. Niskie ciśnienie, zachmurzone niebo i przelotne deszcze – to wszystko nie zachęcało do spaceru. Gdy Dominika nakarmiła już Nikodema wysypała na dywan klocki i zaczęli bawić się w najlepsze.
– Kochanie, a co w tym roku z choinką? – zagadnęła niby od niechcenia, choć temat przygotowania świąt już spędzał jej sen z powiek.
– Hm, jeszcze o tym nie myślałem – skwitował zaczytany Jarek.
Dominika przypomniała sobie zeszłoroczne święta, które spędzali jeszcze w mieszkaniu teściów, zajmując we dwoje mały pokoik. Nie mieli miejsca na wielkogabarytową choinkę, dlatego tę bożonarodzeniową dekorację zastąpił im niewielki stroik, który postawili na stoliku. Teraz, już we trójkę, wynajmowali mieszkanie, które też nie było za duże, ale na pełnowartościowych rozmiarów choinkę mogli sobie pozwolić. Kobieta postanowiła, że w tym roku nie odpuści i namówi męża na ten zakup, który choć nie najważniejszy w Boże Narodzenie, to jednak pomagał stworzyć niepowtarzalny klimat tego szczególnego czasu.