Mój najstarszy syn (9-latek) ostatnio tak sobie zażartował: „Widzisz mamo, masz męża, troje dzieci, kota, dom – wszystko, co do nieszczęścia potrzebne:)”. Uśmiałam się do łez, a potem zaczęłam się dopatrywać w tych słowach głębszego sensu.
Rzeczywiście w wieku czterdziestu lat Pan Bóg sprawił, że cieszę się (po długiej tułaczce) własnym domem. Założyłam rodzinę i nieoczekiwanie dla mnie doczekaliśmy się z mężem aż trójki pociech, kot też się nam trafił. I żyli długo i szczęśliwie – możnaby rzec, gdyby nie fakt, że codzienność nie zawsze jest taka piękna i cukierkowa.
Rodzina wiąże się z wieloma poświęceniami, macierzyństwo wiele przysparza matczynemu sercu trosk, dom wymaga nakładu pracy i funduszy, nawet kot czasem zachoruje. I choć daje to życie spełnienie i rozświetlone jest promykami szczęścia, to jednak nie brak i nieszczęść.